Niedobór witaminy „D(otyk)”

Gabinet terapii manualnej i strukturalnej

Niedobór witaminy „D(otyk)”

Nowe (po?)covidowe czasy, nowa odsłona strony internetowej, wkrótce nowy gabinet …. Wszystko jest mniej czy więcej inne i nowe, a chociaż to nie Nowy Rok są też nowe postanowienia. Przy okazji powstania nowej wersji mojej strony (dziękuję, Wojtku, za kawał dobrej roboty!) właśnie pomyślałem, że mógłbym dzielić się moją terapeutyczna wiedzą na szerszym forum niż indywidualna sesja terapeutyczna z pacjentem. Jak ktoś kiedyś powiedział: „wiedza, którą się nie dzielimy jest wynaturzeniem”. Jednym słowem – zaczynam pisać bloga o szeroko pojętej terapii manualnej a w szczególności mojej ukochanej specjalizacji – integracji strukturalnej w koncepcji Anatomy Trains (taśm anatomicznych)  Toma Myersa.

Na początek trochę ogólniej i zarazem ad rem rzeczywistości spod znaku korona wirusa. Będzie o dystansie społecznym i deprywacji sensorycznej bliskości, a w szczególnosci dotyku. Przy obowiązującym do niedawna zakazie wykonywania terapii manualnej i wszelkich form masażu wielu z nas terapeutów uciekło do Internetu oferując wirtualne formy terapii, z tym że dotyku wirtualnie nie da się odtworzyć. Żadne zoomowe czy skypowe spotkania nie wykreują i nie zastąpią bezpośredniego kontaktu z terapeutą. Nawet jeżeli przyjmiemy, że dotyk terapeuty jest tylko bodźcem do powrotu do zdrowia pacjenta i większość ‘pracy’ wykonuje Pan Bóg i sam pacjent (jestem przekonany, że tak właśnie jest), to tego  bodźca w bezpośrednim fizycznym kontakcie z terapeuta nic i nikt nie zastąpi. W desperacji niektórzy proponują automasaż czy przytulanie samego siebie, ale to wciąż tylko namiastka i nie dziwmy się, że nie za bardzo działa. Terapii manualnej sposobem Kaszpirowskiego wykonać raczej się nie da. Przynajmniej ja i nikt mi znany tego nie potrafi.

Wracając do koronawirusowej rzeczywistości – deficyt realnego kontaktu między ludźmi, bliskości, dotyku jest najwyraźniej odczuwalnym brakiem. Nawet jeżeli nie zdajemy sobie z tego braku sprawy to nasze ciało i duch za nimi tęsknią, bo bez fizycznej bliskości (dotyku właśnie) po trochę obumieramy. Realny kontakt fizyczny z druga istotą jest nam niezbędny do przetrwania. Na dłuższą metę bez tego się nie da. I nie jest to zachęta do tego do czego zachęcać w żaden sposób  nie wolno, bo dotyk bywa też zły. Tym niemniej nie zmienia to faktu, iż fizyczny kontakt jest do życia niezbędny. Są dobrze udokumentowane badania dotyczące niemowląt w sierocińcach, którym w zasadzie niczego nie brakowało do przeżycia oprócz dotyku kochającego rodzica lub po prostu innej osoby – te dzieci, które nie doświadczały dotyku, głaskania i nie były przytulane po prostu umierały. Tak, przytulanie okazywało się może nawet ważniejsze dla życia niż ciepło i pożywienie i tak samo niezbędne. Warto o tym pamiętać! A już koniecznie przytulajmy własne dzieci jak najczęściej. W dobie medialnej fobii przed kontaktem cielesnym (szczególnie z dziećmi) nie popadajmy ze skrajności w skrajność i troszcząc się o nasze dzieci nie wylewajmy ich razem z cała tą kąpielą. Powtarzam – brak dotyku był dla tych dzieci równoznaczny z wyrokiem śmierci.

Reasumując i wracając do kontekstu terapii manualnej i masażu, bo robi się przydługo, warto sobie przypomnieć o terapeutycznej wartości właściwego dotyku. Nasze ciało się go domaga nawet jeżeli sobie z tego nie zdajemy sprawy. Nie czekajmy aż zacznie nas coś boleć by zjawić się u terapeuty. Na prawdę warto zrobić sobie taki „przegląd techniczny”. Nasze samochody na niego zasługują i nie czekamy aż zaczną szwankować, żeby zabrać je do stacji obsługi pojazdów. Czyż my jesteśmy gorsi? To nie tylko profilaktyka i prewencja, my naprawdę potrzebujemy od czasu do czasu dobrego masażu dla pełnego zdrowia. Bardzo wiele mówi się teraz w poizolacyjnym reżimie o lawinowo narastających problemach, wręcz zaburzeniach, psychicznych. Trzeba psychologów a nawet  pomocy lekarzy psychiatrów w coraz większej licznie przypadków. Powiecie, że to wynik stresu, poczucia niepewności i zagrożenia. Racja, ale pamiętajmy też o tym o czym piszę powyżej – stan pozbawienia dotyku jest bardzo ważnym elementem tej całej układanki. Każdy, no może przynajmniej większość z nas,  „specjalista od psychiki” a już na pewno każdy doświadczony terapeuta manualny wie,  że do psychiki ludzkiej można dotrzeć z dwóch wydawałoby się biegunowo różnych końców: od strony czysto psychicznej na drodze terapii psychologicznej ale także od strony somatycznej. Każdy bardziej doświadczony terapeuta manualny był świadkiem tzw. „uwolnienia emocjonalnego” u swojego pacjenta. Pamiętajmy o tym, że nasze emocje, szczególnie te wypierane, są kodowane w naszych tkankach i narządach. I tak naprawdę skuteczna psychoterapia (szczególnie ta związana z PTSD czyli tzw. syndromem postraumatycznym) nie może obyć się i nie jest kompletna bez odpowiedniej terapii manualnej, czy chociażby terapii ruchem. A jakże często ból kręgosłupa nie jest wynikiem jakiegoś fizycznego urazu ale psychicznego stresu i w tym wypadku każda ilość zabiegów fizjoterapeutycznych nie będzie skuteczna bez podejścia od strony psyche w połączeniu z oddziaływaniem na soma

Z drugiej strony – ileż to naszych problemów psychicznych znajdzie ulgę i rozwiązanie w mądrej i kompetentnej terapii manualnej (a więc dotykiem). To zadziwiające jak wraz ze zmianą postury i wzorców ruchowych pacjenta potrafi się zmienić psychika pacjenta. Spróbujcie się martwić z wyprostowaną postawą i wymuszonym nawet uśmiechem (jak proponuje Amy Cuddy, której rekordowo popularny TedTalk bardzo polecam, przytrzymaj ołówek górna wargą i zauważ jak zmienia się twoje samopoczucie, albo pozwól aby zapadła się twoja klatka piersiowa a ręce opadły bezwładnie wraz z głową i obserwuj jak przygnębienie idzie w parze z tą charakterystyczną dla depresji postawą). A iluż z nas obnosi się ze ‘smartfonową szyją’ ( w skrócie myślowym – głowa wysunięta do przodu w pozycji osoby wpatrzonej w ekran telefonu). Czy wiecie, że jest to pozycja ciała charakterystyczna dla tzw. „startle re action” czyli reakcji strachu gdy zostaniemy nagle przestraszeni (reakcja uniwersalna nie tylko wśród ludzi ale i zwierząt). I nie jest to tylko niezdrowa dla kręgosłupa „wadliwa postawa”. Tak, resztę już sobie możecie dopowiedzieć: struktura wymusza odpowiednie odczucia. A terapia strukturalna, w której się specjalizuję,  jest formą manualnej  terapii powięziowej nastawionej na korektę postawy (struktury) ciała. Aż miło popatrzeć jak ludzie zmieniają się gdy zmienia się ich ciało. Wraz ze zmiana postawy ciała wobec grawitacji i samego siebie zmienia się nastawienie psychiczne.

Ale chyba się za bardzo rozpisałem (jest tu jeszcze ktoś?). Czas na podsumowanie – kompetentny (terapeutyczny) dotyk jest absolutnie niezbędny dla naszego zdrowia i dobrostanu. Wykorzystajmy możliwość skrócenia dystansu społecznego (przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, się rozumie!) i zajrzyjmy do gabinetu terapii manulnej czy fizjoterapii, skorzystajmy z dobrego klasycznego masażu – zobaczycie zmieni się wasze samopoczucie. Żeby te nasze kwarantanny i wszechobecne społeczne dystansowanie się nie przerodziło się w rzadką skądinąd hafefobię  (jedna z rzadszych fobii specyficznych charakteryzująca się chorobliwym lękiem przed dotykiem).  A na koniec, zdradzę Wam , że terapeuta tez człowiek i też dotyku jest spragniony i z cała przyjemnością weźmie was w swoje ręce…. Zapraszam na terapię deficytu witaminy D (tym razem czytaj: dotyk).